Przedstawiam wam kilka rzeczy, które ostatnio zakupiłam. O każdym, po wstępnych testach napisałam kilka słów.
Pod wpływem lakierowych blogów, ja również nabrałam ochoty na częstsze eksperymentowanie na paznokciach, wciąga!
1. Essence 02 i like, świetny miętowy kolor z delikatnymi drobinkami, szeroki pędzelek ułatwia aplikaję, bardzo kremowy.
2. Vipera Salamandra w kolorze czarnym, polowałam na pękacze z essence, dwa razy w tygodniu, w dniach, w których miały być dostawy, przez okrągły miesiąc bywałam w naturach, niestety jakoś nie mogłam tych pękaczy dorwać, aż przypadkiem w drogerii Stars vipera wpadła mi w ręce. Całkiem przyjemny lakier, duża trwałość, daje mocno matowe wykończenie, lepiej nakładać cieńszą warstwę, przy grubszej może nie popękać.
3. Vollare, sexi flexi, 10 ml, pierwszy mój lakier z tej firmy i pewnie nie ostatni, miłe zaskoczenie. Trwały, piękny perłowy, brzoskwiniowy kolorek. Fajnie wygląda pokryty lakierem matującym, a potem pękaczem.
4. Safari, nr. 265. Nie podoba mi się ten kolor zupełnie. Nie wiem co sobie myślałam kupując go. Ma masę złotawych drobinek, ale kolor zieleni jest taki zgniły, nie pasuje do moich paznokci, znacznie lepiej wygląda kiedy jest pokryty lakierem matującym, ale i tak nietrafiony zakup.
5. Simple Beauty, kol. 285, lakier firmy kosmetycznej z mojego rodzinnego miasta. Uwaga! Odbarwia płytkę. Miałam go na paznokciach dwa dni i jakież niemiłe zaskoczenie, kiedy go zmyłam. Kolor jest bardzo fajny, mniej pastelowy niż na zdjęciu. Dobrze, że wziełam wersję mini.
6. My Secret, orange. Super kolor, łatwa aplikacja, przyjemny zapach, jestem na tak.
8. Pędzelek do eyelinera Catrice, jeszcze nie testowany, pomysłowe i praktyczne opakowanie.
9. Pędzel do podkładu Kobo, na zdjęciu wygląda tak, jak wygląda, ponieważ był tu świeżo po praniu :) Jest to mój pierwszy pędzel do podkładu, więc nie mam porównania, ale bardzo mi się podoba. Mógłby być jedynie troszkę szerszy, ale przynajmniej można łatwo dotrzeć nim do każdego obszaru twarzy. Na pewno zostanie u mnie na dłużej.
10. Peeling gruboziarnisty Joanna, dojrzała marakuja. Świeyny, póki co mało chemiczny, pobudzający zapach. Dobrze ściera, spore drobiny, ale nie jest ich dużo, co dla jednych może być wadą, a dla innych zaletą. Estetyczne opakowanie, z którego łatwo aplikuje się produkt. Peeling nie spływa z dłoni. Kolejny dobry produkt.
11. Pianka myjąca Yves Rocher. Odstraszać może cena i to, że produkt nie jest mocno wydajny (przynajmniej takie są moje pierwsze odczucia). Przyjemny zapach, który potem utrzymuje się całkiem długo na twarzy. Dobrze myje, delikatnie matuje.
12. Pianka do mycia twarzy Marion, jeszcze nie testowana, kupiona do recenzji porównawczej z Yves Rocher , więc tego możecie się niebawem spodziewać na moim blogu.
13. Maseczka relaksująco- odżywcza, Hean. Minusem na pewno jest mała dostępność, ale jeżeli ktoś ma możliwość to polecam. Za ok. 7zł otrzymujemy 75 ml dobrego produktu. Zapach jest świetny, taki mlecznop ryżowy. Bardzo relaksujący. Po użyciu twarz jest gładka jak pupa niemowlaka.
14. All about body, spa salt, sea minerals. Kupiona w tesco za ok. 4 zł do kąpieli stóp. Nadaje wodzi lazurowy kolor, ale zapach mi nie odpowiada, jak tanie mydło. Bleee.
15.Cienie sypkie Gosh, kol. cooper i emerald. Świetne kolory, których aparat nie oddał wiernie. Cooper to błyszczący złoto- brązowy kolor, natomiaśt emerald to żywa zieleń. Oba bardzo błyszczące.
16. Rimmel, Stay matte, kolejna moja tubka tego podkładu. Niestety jakoś przestał mi ostatnio pasować, kupiony jako podkład na lato nie sprawdza się dobrze. Słabo kryje, słabo matuje. Nie wiem, może to felerny egzemplarz. Mam w związku z tym do was prośbę. Czy możecie mi polecić jakiś dobrze kryjący, matujący, lekki podkład?
17. Ostatnio otrzymałam paczkę z Berlina od firmy Urban Cosmetics. Są to kosmetyki, nie testowane na zwierzętach, całkowicie naturalne. Moja paczuszka zawierała krem do rąk i bazę. Oba produkty należy przechowywać w lodówce, mają krótką datę przydatności i bardzo proste składy. Krem- Spring love, który bardzo przyjemnie pachnie składa się z: sunflower oil, argan oil, berry wax, kakao oil. Zaskoczyło mnie to, jak szybko się wchłania. Ma konsystencję miękkiego masełka, na zdj. pierwszy z lewej. Cena na stronie to 4.8 E. Baza- rzadka konsystencja, skład: thistle oil, shea butter, water, lecithin. Cena na stronie to 7.5 E. Przesyłka do Polski to koszt 4.20 E. Opakowania, bardzo ascetyczne trafiają w mój gust. Więcej napiszę wam po wnikliwych testach.
Może jest z tych produktów jakiś, o którym z chęcią byście poczytały? Dajcie znać.
Pozdrawiam, Materialistka.
Pod wpływem lakierowych blogów, ja również nabrałam ochoty na częstsze eksperymentowanie na paznokciach, wciąga!
1. Essence 02 i like, świetny miętowy kolor z delikatnymi drobinkami, szeroki pędzelek ułatwia aplikaję, bardzo kremowy.
2. Vipera Salamandra w kolorze czarnym, polowałam na pękacze z essence, dwa razy w tygodniu, w dniach, w których miały być dostawy, przez okrągły miesiąc bywałam w naturach, niestety jakoś nie mogłam tych pękaczy dorwać, aż przypadkiem w drogerii Stars vipera wpadła mi w ręce. Całkiem przyjemny lakier, duża trwałość, daje mocno matowe wykończenie, lepiej nakładać cieńszą warstwę, przy grubszej może nie popękać.
3. Vollare, sexi flexi, 10 ml, pierwszy mój lakier z tej firmy i pewnie nie ostatni, miłe zaskoczenie. Trwały, piękny perłowy, brzoskwiniowy kolorek. Fajnie wygląda pokryty lakierem matującym, a potem pękaczem.
4. Safari, nr. 265. Nie podoba mi się ten kolor zupełnie. Nie wiem co sobie myślałam kupując go. Ma masę złotawych drobinek, ale kolor zieleni jest taki zgniły, nie pasuje do moich paznokci, znacznie lepiej wygląda kiedy jest pokryty lakierem matującym, ale i tak nietrafiony zakup.
5. Simple Beauty, kol. 285, lakier firmy kosmetycznej z mojego rodzinnego miasta. Uwaga! Odbarwia płytkę. Miałam go na paznokciach dwa dni i jakież niemiłe zaskoczenie, kiedy go zmyłam. Kolor jest bardzo fajny, mniej pastelowy niż na zdjęciu. Dobrze, że wziełam wersję mini.
6. My Secret, orange. Super kolor, łatwa aplikacja, przyjemny zapach, jestem na tak.
7. Żelowy eyeliner essence, kol. 02 london baby. Chciałam kolor czarny, ale oczywiście już go nie było, więc zadowoliłam się tym. Bardzo miękki i kremowy. Niesamowicie trwały. Udany zakup.
8. Pędzelek do eyelinera Catrice, jeszcze nie testowany, pomysłowe i praktyczne opakowanie.
9. Pędzel do podkładu Kobo, na zdjęciu wygląda tak, jak wygląda, ponieważ był tu świeżo po praniu :) Jest to mój pierwszy pędzel do podkładu, więc nie mam porównania, ale bardzo mi się podoba. Mógłby być jedynie troszkę szerszy, ale przynajmniej można łatwo dotrzeć nim do każdego obszaru twarzy. Na pewno zostanie u mnie na dłużej.
10. Peeling gruboziarnisty Joanna, dojrzała marakuja. Świeyny, póki co mało chemiczny, pobudzający zapach. Dobrze ściera, spore drobiny, ale nie jest ich dużo, co dla jednych może być wadą, a dla innych zaletą. Estetyczne opakowanie, z którego łatwo aplikuje się produkt. Peeling nie spływa z dłoni. Kolejny dobry produkt.
12. Pianka do mycia twarzy Marion, jeszcze nie testowana, kupiona do recenzji porównawczej z Yves Rocher , więc tego możecie się niebawem spodziewać na moim blogu.
13. Maseczka relaksująco- odżywcza, Hean. Minusem na pewno jest mała dostępność, ale jeżeli ktoś ma możliwość to polecam. Za ok. 7zł otrzymujemy 75 ml dobrego produktu. Zapach jest świetny, taki mlecznop ryżowy. Bardzo relaksujący. Po użyciu twarz jest gładka jak pupa niemowlaka.
14. All about body, spa salt, sea minerals. Kupiona w tesco za ok. 4 zł do kąpieli stóp. Nadaje wodzi lazurowy kolor, ale zapach mi nie odpowiada, jak tanie mydło. Bleee.
15.Cienie sypkie Gosh, kol. cooper i emerald. Świetne kolory, których aparat nie oddał wiernie. Cooper to błyszczący złoto- brązowy kolor, natomiaśt emerald to żywa zieleń. Oba bardzo błyszczące.
17. Ostatnio otrzymałam paczkę z Berlina od firmy Urban Cosmetics. Są to kosmetyki, nie testowane na zwierzętach, całkowicie naturalne. Moja paczuszka zawierała krem do rąk i bazę. Oba produkty należy przechowywać w lodówce, mają krótką datę przydatności i bardzo proste składy. Krem- Spring love, który bardzo przyjemnie pachnie składa się z: sunflower oil, argan oil, berry wax, kakao oil. Zaskoczyło mnie to, jak szybko się wchłania. Ma konsystencję miękkiego masełka, na zdj. pierwszy z lewej. Cena na stronie to 4.8 E. Baza- rzadka konsystencja, skład: thistle oil, shea butter, water, lecithin. Cena na stronie to 7.5 E. Przesyłka do Polski to koszt 4.20 E. Opakowania, bardzo ascetyczne trafiają w mój gust. Więcej napiszę wam po wnikliwych testach.
Może jest z tych produktów jakiś, o którym z chęcią byście poczytały? Dajcie znać.
Pozdrawiam, Materialistka.
Dam się zabić za te cienie z gosha! CUDOWNE kolory! Ile kosztowały? Bardzo chętnie przeczytał o kosmetykach Urban Cosmetics:)
OdpowiedzUsuńZakupiłam je w drogerii po 29.90 za sztukę, ale na allegro na pewno można znaleźć dużo taniej.
OdpowiedzUsuńcienie z Gosha robią wrażenie, faktycznie :)
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o golden rose to polecam kupować na ich stronie. w Olsztynie widziałam je tylko w jakiejś małej hurtowni kosmetycznej na warszawskiej. natura w dawnym kinie polonia jest trochę wybrakowana.. nie wiem gdzie jeszcze są w Olsztynie ich sklepy.
pozdrawiam
Duuużżoooo ciekawych rzeczy, ładne kolory cieni. Poczytam z chęcią o kosmetykach Urban Cosmetics i porównanie pianek do mycia twarzy :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna jest ta zielen z gosha, a jezeli chodzi o recenzje to chciałabym kremików z uc
OdpowiedzUsuńIle rzeczy! Mi nie wiem jakim cudem, udało sie upolowac pekacza z essence, ale jakos nie mg sie w sobie zebrac zeby cos z niego stworzyc. Seria Stay Matte mi jakos nie podpasowala, na lato polecam krem tonujący z ziaji. Może cię mile zaskoczyć. :)
OdpowiedzUsuń