7 czerwca 2011

Volume & gloss, high shine.

Błyszczyki Essence Volume & gloss.

Wybaczcie jakość zdjęć, ale robione były przed chwilką, na tle cudownych notatek z gramatyki opisowej :)

opis: Nabłyszczający balsam powiększający usta. Delikatny miętowy zapach, przyjemnie mrozi usta, nadaje im piękny i długotrwały połysk. Posiada wygodny aplikator . Poręczne i ładne opakowanie, dostępny w 6 odcieniach .


Bardzo lubię te błyszczyki, posiadam je w dwóch kolorach 001 jelly baby iiiiiiiiii niestety nie wiem, jaki jest drugi kolor, od noszenia w torebce ta informacja się starła. Kolory są transparentne nie różnią się znacząco od siebie na ustach, różowy delikatnie może podbija ich kolor. Opakowania są zabawne, przykuwają wzrok, mieści się w nich 8,5 ml produktu. Uwielbiam to uczucie chłodu, które dają, szczególnie w upalne dni. Co do efektu powiększenia- wydaje mi się, że na początku użytkowania był on minimalnie widoczny, teraz po dłuższym czasie moje usta już nie reagują na składniki, które miały je powiększać. Błyszczyki sprawiają, że usta bardzo apetyczne lśnią, produkt nie ma w sobie żadnych drobinek, ale daje efekt gładkiej tafli. Zapach jest bardzo świeży, miętowy, orzeźwiający, sprawia, że chce się smarować usta co kwadrans. Bez poprawek utrzymuje się ok godziny, co dla mnie jest zadowalającym efektem, gdyż zazwyczaj błyszczyki z moich ust znikają w tempie ekspresowym. Absolutnie się nie klei, choć mi by to nie przeszkadzało. Aplikator przypomina łopatkę i nabiera zbyt mało produktu, trzeba więc się trochę nim namachać :) Jest to produkt, który non stop noszę w torebce, bo nawet gdy nie mamy ze sobą lusterka, to wiadomo, że nie da się nim zrobić sobie krzywdy. Łatwość aplikacji sprawia, że sprawdza się w każdej sytuacji, co stawia go wysoko w moim rankingu błyszczyków. Polecam szczególnie na lato :)


Manhattan, High shine lipgloss.



opis: Intensywnie połyskujący błyszczyk z mikrodrobinkami. efekt mokrych ust. aplikator w formie pędzelka. Nie zbiera się w zmarszczkach ust, nie klei się. 


Jest to drobiazg, który podarował mi dziś On. Nie miałam wcześniej do czynienia z błyszczykami tej firmy i jestem bardzo ciekawa jak będzie się sprawował. Kolor to złoty brąz, trochę takie toffi,  w którym zatopione są miliony złotych i srebrnych bardzo małych drobinek, absolutnie nie jest to żaden nachalny brokat. Sama z pewnością nie wybrałabym tego koloru, ale po raz kolejny On udowodnił mi, że dobrze wie, co jest dla mnie najlepsze :) Kolor na ustach robi wrażenie. Wrzucę swatche, kiedy będzie dobre światło. Nie jest mocno kryjący, daje efekt mieniącej się tafli, zapach ma taki hmmmmm karmelkowy? Pychotka. Do aplikacji służy króciutki pędzelek, co do którego miałam obawy, ale nie jest ostry i dobrze się nim nakłada produkt. Niestety nie mogę go wam teraz pokazać ze względu na tragiczną jakość zdjęć. W opakowaniu mieści się 6ml. Co do trwałości i ogólnych wrażeń, to wypowiem się po dłuższym testowaniu.

A jakie są wasze typy błyszczyków na lato?

Pozdrawiam, Materialistka.

2 komentarze:

  1. ja mam błyszczyk z essense z tej serii ale pomarańczowy i go ubóstwiam zresztą na lato to najbardziej lubię takie powiększające ale to głównie za efekt mrowienia, czy chłodzenia :P

    OdpowiedzUsuń