Dziś przed wami kolejne dziecko firmy La Rosa. Jest to mineralny puder sypki o numerze 63. Z jego bratem, rozświetlaczem, możecie zapoznać się TU.
Opis: 63 – róż mineralny, do jasnej i średniej karnacji.
Produkt, podobnie jak rozświetlacz, zawiera w sobie sporo drobinek, które nie są jednak byle jak zmielonym brokatem, a delikatnymi rozświetlającymi iskierkami. Swatchując produkt na dłoni można nawet przestraszyć się ilości tych drobinek, jednak dziwnym trafem na twarzy nie są widoczne. Trzeba się dobrze przypatrzeć, żeby je odnaleźć. Dzięki nim róż daje efekt satynowej tafli, co bardzo mi się podoba.
Opakowanie jest identyczne z opakowaniami rozświetlacza i pudru. Estetyczny, plastikowy słoiczek zawierający 4,5 grama produktu, za który musimy zapłacić 30 zł. Niezbyt wygórowana cena, róż jest wydajny niesamowicie, ma długą datę ważności no i jest to produkt mineralny.
Aplikacja nie sprawia żadnego problemy, opakowanie dozuje odpowiednią ilość różu, pędzel mieści się na sitku. Puszek, który wybaczcie, troszkę się już upaprał, służy mi wyłącznie do zabezpieczenia sitka, nie próbowałam nakładać nim różu.
Trwałość jest bardzo zadowalająca, beż żadnych poprawek róż utrzymuje się na pewno 6-7 godzin, później delikatnie blednie, ale nie ściera się i nie tworzy plam. Stanowi świetną parę dla pudru. Zauważyłam, że te trzy produkty, puder, róż, rozświetlacz genialnie ze sobą współpracują dając bardzo naturalny efekt. Ze względu jednak na satynowo- połyskijący efekt, jaki daje róż nie używam już przy nim rozświetlacza, można oczywiście to robić, ale dla mnie nie jest to konieczne.
Jeśli wszystkie minerały są tak dobre, to chyba się na nie przerzucę. :)
Na opakowaniu znajduje się również informacja o tym, że jest to produkt wieczny.
Na dłoni ciężko oddać dokładny kolor produktu, w rzeczywistości jest bardziej brzoskwiniowy i odrobinę ciemniejszy.
Z rozświetlacza La Rosa byłam zadowolona, jednak to róż jest moim ulubionym produktem z tych, które dostałam. Jako różoholiczka zatwierdzam ten skarb :D
Gdzie można dostać kosmetyki La Rosa? Niestety nic mi nie wiadomo o sklepach stacjonarnych, jednak można je zamówić na stronie internetowej http://sklep.futurosa.net. Jeśli macie ochotę przetestować te kosmetyki zachęcam do skorzystania z 25% zniżki. Kody rabatowe prześlę osobom zainteresowanym, które proszę o kontakt mailowy lub w komentarzach.
Dla różómaniaczek :) Tu możecie znaleźć recenzje innych róży:
- Mac kontra Nyx,
- Souffle Touch blush, Essence,
- Cabana Boy, The Balm.
Pozdrawiam :)
wow super śliczny kolorek
OdpowiedzUsuń+obserwuję;)
dziękuję :)
Usuńwygląda obiecująco ;)
OdpowiedzUsuńWłóż róż i już :P Fajne ma kolorek <3 ja nigdy nie wiem jaki mam dla siebie odcień dobrać :/
OdpowiedzUsuńeksperymenty kluczem do sukcesu:D
UsuńKażdego pytam to i Ciebie zapytam :P Czym robisz zdjecia?
UsuńNajtańszy kompakt, Fuji AV200, zbieram na coś lepszego, bo tego nie polecam, sporo się trzeba namęczyć żeby coś zrobić, a zdjęcie makijażu to już abstrakcja ;/
Usuńwow uwielbiam takie kolorki ;)) ajaj zazdraszczam Ci i to bardzooo ;)
OdpowiedzUsuńmam podobny odcien z vipery
OdpowiedzUsuńAle on piękny jest <3
OdpowiedzUsuńJuż go widzę u siebie na policzkach :D Cudeńko!
Ładny ma odcień ;)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja
OdpowiedzUsuńJa się zakochałam w cieniu z La Rosy - Olivine. A z różu to mam ten i Sun of Paris :)